Właściciel zamieścił w sieci ogłoszenie iż zatrudni specjalistę ds obsługi klienta że wymagana jest minimalna znajomość programu corel (oczywiście pensja w wysokości 1400-1500zł i pełen etat).
Zainteresowana tym ogłoszeniem wysłałam aplikacje która została pozytywnie rozpatrzona, a więc udałam się na rozmowę kwalifikacyjną.
Właściciel na wstępie wytłumaczył jak funkcjonuje punkt, jakie są zmiany ( okazało się że praca jest na 6 godzin a więc 3/4 etatu a nie jak było to w ogłoszeniu cały etat, zapewne pensja była również wyolbrzymiona ale tonący brzytwy się chwyta zwłaszcza jeśli nie pracuje) Następne były pytania ze strony pracodawcy a między innymi :
-Jakie ma Pani plany na przyszłe dwa lata ( czytaj czy chce Pani posiadać dzieci i zrobi Pani sobie jakieś w okresie zatrudnienia u mnie) ?
-Co Pani robi w wolnym czasie?
-Ilu ma Pani znajomych na Naszej Klasie?
Znajomość programów komputerowych wcale nie była najwyraźniej potrzebna skoro Pan zadawał takie pytania.
Jakby tego było mało Pan zaburzył że się tak wyrażę moją przestrzeń życiową siadając w odległości około 40-50 cm ode mnie zaglądając mi głęboko w oczy co było bardzo krępujące biorąc pod uwagę iż była to rozmowa kwalifikacyjna. Udało mi się jednak przekonać Pana Deringera że nadaję się i nie będzie żałować wyboru(co nie było łatwe w takich okolicznościach).Zostałam zaproszona na dzień próbny.Tego też dnia biorąc pod uwagę że muszę przejechać 19 stacji kolejowych itp. musiałam wstać o wiele szybciej niż bym tego chciała.Krótko przed moim wyjściem zadzwonił Pan Deringer stwierdzając że po namyśle jednak rezygnuje :/ Podsumowując drogie Panie jeśli macie zamiar iść tam na rozmowę kwalifikacyjną radzę się nastawić na mini i wielki dekolt umiejętności czy znajomość komputera i programów nie będzie wam wcale potrzebna i pamiętajcie że trzeba mieć dużo znajomych na nk :)
Myślę że ja nie wiele straciłam zaś Pan Deringer stracił lojalnego i uczciwego pracownika.