mrtrue
Kasztelan Rybołowski
Dołączył(a): 2012/04/21 19:37
Napisano: 04/05/2012 16:10:08 [655 tygodni temu]
Byłem tzw. Logistykiem Transportu w biurze podróży OK Services Travel w roku 2011. Zostałem zatrudniony w maju, bo w sumie wtedy zaczynał się sezon. Otrzymałem umowę na czas określony, tylko na czas trwania właśnie sezonu letniego. Kończyła się ona dokładnie ostatniego dnia września. Zarobki - 1500,00 zł netto + 40 zł netto za każde wahadło. Dla niewtajemniczonych wahadło to wyjazd kilku autokarów z ludźmi na wakacje w różne rejony Europy. Gracja, Bułgaria, Chorwacja głównie. Praca w sezonie 7 dni w tygodniu po 24 godziny. Otrzymałem laptopa i dwa telefony komórkowe. Jeden aparat służył mi do ustawiania wyjazdów i przyjazdów autokarów, do ustawiania busów na dowóz lub też odwózkę klientów, do rozmów z pilotami, do rozmów z kierowcami autobusów. Drugi aparat był tzw. telefonem alarmowym, uruchamianym tylko w dniach wahadeł. Jest on zresztą wyświetlony na stronie www biura OK. Na ten numer dzwonią klienci z różnymi zapytaniami odnośnie wyjazdu: dlaczego autokar się spóźnia, dlaczego siedzimy na tym miejscu a nie na innym, dlaczego autokar nie ma klimatyzacji, jaki kolor będzie miał autokar, czy czekamy w dobrym miejscu, dlaczego Pani Pilot jest taka opryskliwa, itp. Podałem jeszcze kilku osobom swój numer prywatny, tak aby nam się lepiej współpracowało. Teraz wiem, że był to wielki błąd. Telefony dzwoniły przez cały czas, odkąd tylko zaczęły się regularne wahadła. W dzień, w nocy, także o dobrym śnie można tylko było pomarzyć. W standardowy dzień wahadła przeprowadzałem około 50 rozmów z każdego aparatu. Były to niejednokrotnie bardzo stresujące konwersacje. Skargi, zażalenia, groźby od niezadowolonych klientów. Z dnia na dzień byłem coraz bardziej zmęczony. Dodatkowo w dniu wahadła miałem taki obowiązek, aby być na dolnej płycie PKSu w Bielsku-Białej. Miałem wszystkiego dopilnować. Jeździłem oczywiście swoim prywatnym samochodem. Na paliwo dostawałem zero, czyli nic. Nieraz bywało tak, że w danym dniu musiałem na PKS jechać dwa razy: rano i wieczorem. A to z tego względu, że wyjazdy na Chorwację są pod wieczór, a wyjazdy w innych kierunkach w godzinach porannych. Za paliwo nic, czyli zero powtarzam. Bywało tak, że autokary się psuły i spóźniały się po 3, 4, 6 godziny. Ja musiałem kwitnąć przez ten cały czas na PKSie i wysłuchiwać skarg niezadowolonych klientów. Ogólnie łagodziłem sytuację, choć kilka razy dostałbym w lampę, bo bywało ostro. Za dodatkowe godziny pracy zero, czyli nic. Wiem, że istnieje wymóg znajomości programu Excel. Wystarczy znać tylko podstawowe funkcje tegoż programu, bo w sumie tu liczyła się tylko szybkość, a nie znajomość zaawansowanych funkcji. Trza było po prostu klikać na akord, aby wszystkiemu podołać. Ja po 3 miesiącach wypaliłem się totalnie. Na szczęście naderwałem sobie więzadło w kolanie i poszedłem na L4. Naprawdę sobie naderwałem, to nie była ściema. Będąc uczciwy stwierdziłem, że mogę dalej pracować tylko nie będę przyjeżdżał tak często do biura, bo miałem z tym kłopot. Usztywniona noga. Z domu robiłem wszystkie podstawowe zadania Logistyka. Z powodu rehabilitacji moja dokładność pracy spadła. W wyniku tego pod koniec września usłyszałem od Pani Kasi M. (właścicielki biura), że się obijałem i sobie odpuściłem i że minęły te czasy kiedy to na L4 pracownik rzeczywiście nie musi pracować... Dostałem tylko gołą pensję za wrzesień, bez dodatku za poszczególne wahadła. Aha! O pensję musiałem walczyć, bo nie chciano mi jej wypłacić. Tak zakończyła się moja przygoda z OK Services Travel.